Choć Czesław Michniewicz zrealizował wszystkie postawione przed nim zadania, to pożegnał się z posadą selekcjonera. Gęsta atmosfera unosząca się wokół kadry uniemożliwiła mu kontynuowanie pracy. Po jego kadencji szatnia wymagała wietrzenia, a tego podjąć mógł się tylko zagraniczny szkoleniowiec. Mało kto podejrzewał jednak, że będzie nim Fernando Santos...